Ludzie religijni, którym brakuje przyjaciół i celu w życiu, zwracają się do Boga, aby wypełnić tę pustkę.
Przynależność wiąże się z poczuciem celu. Kiedy ludzie nie czują się związani z jakąś grupą i nie są wspierani przez swoje wspólnoty, mają niższe poczucie celu i życiowego ukierunkowania, mówią psycholodzy z University of Michigan.
Przyjęcie systemu wierzeń, który zastępuje niektóre funkcje relacji międzyludzkich, na przykład uznanie, że Bóg nas wspiera, może przywrócić samotnym ludziom poczucie celu.
W przypadku osób społecznie odizolowanych Bóg może kompensować niektóre z celów, które normalnie zapewniałyby relacje międzyludzkie - mówi Todd Chan z University of Michigan.
Wiara religijna daje poczucie przynależności. Badania pokazują, że uznawanie Boga za przyjaciela, gdy jest się już częścią jakiejś wspólnoty, zapewnia minimalną dodatkową korzyść, jeśli chodzi o celowość w życiu. Największe profity z religijności i uznania Boga za przyjaciela zyskują ludzie, którym brakuje
więzi społecznych.
Jak mówią psycholodzy, aby czuć się mniej
odizolowanym, najlepiej jest „wyjść do ludzi" i poprawić swoje kontakty z innymi. Wiadomo jednak, że nie zawsze jest to wykonalne, biorąc pod uwagę, że zwykle osoby izolujące się po prostu mają słabe
relacje z innymi lub są odrzucane.
Już wcześniej ustalono, że ludzie społecznie niedostosowani, częściej dostrzegają ludzkie cechy np. w domowych zwierzętach czy jakichś istotach boskich.
Psycholodzy wskazują równocześnie, że jakkolwiek religijność i Bóg rekompensują ludziom odizolowanym osłabienie poczucia celowości życia, to jednak nie przywrócą go do poziomu porównywalnego z tym, jaki cechuje osoby mające wsparcie swojego otoczenia.
Na podstawie:
Friending God increases purpose in life in the socially disconnected